Sypialnia kontynentalna, czyli... jaka?
Termin ten towarzyszy nam najczęściej w czasie projektowania pokoju. Stałym elementem jest tu właśnie łóżko, nazywane kontynentalnym chociażby w hotelach najwyżej klasy. Co to znaczy mieć taką sypialnię?
Łóżko kontynentalne – największy trend
Bez niego nie obejdzie się właściwie żadna sypialnia kontynentalna – łóżko kontynentalne, gdy rozmawiamy o nim, rezerwując pokój hotelowy, to takie, które jest przede wszystkim... ogromne, ale i wysokie, często z szufladami pod nim. I elegancko posłane – w towarzystwie dużej liczby poduszek i pięknej satynowej pościeli, w tym wykwintnej narzuty. Łóżko takie, a więc i każda sypialnia kontynentalna tworzą prawdziwie królewski wystrój. Ściana, o którą opiera się łoże, najczęściej okryta jest wysokim i miękkim wezgłowiem. Człowiek na takim łóżku czuje się przede wszystkim maksymalnie zrelaksowany i... mały.
Sypialnia kontynentalna – cechy
Innymi cechami takiej sypialni są przede wszystkim te sztuczki, które sprawiają, że pomieszczenie wydaje się mieć większy metraż. Ozdoby dobierane są ze smakiem, w odpowiednio dopasowanych barwach. W takiej sypialni dobrze sprawdza się na przykład biała cegła na ścianę lub chociażby jasna farba. Jasne barwy sprawiają, że pomieszczenie w naszych oczach wydaje się znacznie przestronniejsze. Świetny efekt będą robić wysokie, długie okna, które wpuszcza do sypialni odpowiednią ilość światła naturalnego.
Nie zapominajmy również o świetle sztucznym. Choć za dnia atmosferę będzie robić to słoneczne, nocą – ekskluzywny, bogaty klimat stworzą listwy do oświetlenia LED zamontowane w suficie lub przy podłodze, a także przy meblach (na przykład jeśli mamy w sypialni półkę na telewizor lub szafkę z kieliszkami, od których światło elegancko się odbije). Atmosfera, którą tym uzyskamy, kojarzyć się będzie z iście królewskim luksusem.
Co więc oznacza „sypialnia kontynentalna”? To głównie arabski styl pokoi hotelowych w hotelach cztero- i pięciogwiazdkowych, których metraż niekiedy większy jest niż niejedno całe mieszkanie. Jest więc czego zazdrościć, prawda?